czwartek, 1 listopada 2012

Marzę o cof­nięciu cza­su. ....


Maciuś leżał zakrwawiony w swoim łóżeczku bardzo ciężko oddychając. Wyglądał jakby nie miał na nic siły. Mariola szlochając rozpaczliwie wzięła dziecko na ręce i przytuliła do siebie.
Jego własny ojciec go skatował. Pobił dotkliwie 1,5 roczne dziecko. Maciuś miał prawie całą siną buzię, okropnie spuchniętą jedną stronę twarzy, krwawiący nosek, stłuczone gałki oczne.
Policjanci wezwali pogotowie i zabrali Mariolę z dzieckiem do szpitala.
Krzysiek jednak nie został aresztowany, wystarczyło, że przyznał się policji, że leczy się psychiatrycznie. Zamiast do aresztu zawieziono go znów do szpitala psychiatrycznego.
Mariola na szczęście spędziła z Maciusiem w szpitalu 3 dni. Potem ze względu na jego dobry stan (nie miał żadnych złamań ani innych obrażeń wewnętrznych) wypisano go domu. Mariola odbyła w szpitalu rozmowę z Panią Kurator, która kilka dni wcześniej była u niej w domu. Ta namówiła ją by nie wracała z dzieckiem do domu. Wyraziła obawę, że jeśli Mariola wróci do domu, a Krzyśka wypuszczą ze szpitala, to sąd Rodzinny może nakazać odebrać jej dziecko. Mariola spakowała kilka rzeczy w domu i zamieszkała w Hotelu – Domu Pomocy Ofiar przemocy w Rodzinie.  
Mariola jakby była opętana myślami o swoim mężu. Była rozdarta wewnętrznie. Siebie, a nie męża obarczała winą za pobicie dziecka. Czuła się winna tego, co się przytrafiło i Maciusiowi i Krzyśkowi. Jej mąż słał jej sms’y ze szpitala wzbudzając jeszcze większą rozterkę. Była jak zombie, wszystko wykonywała automatycznie jak we śnie, nie potrafiła już nawet płakać.
Marioli przyszło nawet do głowy, że gdyby Maciuś się nie urodził nigdy ten cały koszmar by się nie wydarzył. W ośrodku powiedziano jej, ze może będzie lepiej, jeśli odda dziecko do ośrodka opiekuńczego dopóki nie dojdzie do siebie i nie będzie w stanie zająć się znów synkiem. Zastanawiała się prawie 3 dni …..
Cdn….

niedziela, 28 października 2012

Karcenia chłopcu nie żałuj, gdy rózgą uderzysz - nie umrze. ....


Kilka dni po wizycie pani Kurator Mariola, jak co tydzień poszła wieczorem na spotkanie ze swoją psychoterapeutką. Zawsze zawoziła Maciusia na tą godzinę do swoich rodziców, ale tego dnia oni byli zajęci a skoro Krzysiek nadal przebywał w domu, mógł dzieckiem zająć się przez ta 1 godzinę. Mariola umówiła się z nim że za niecałą godzinę wsadzi dziecko do wanny, a ona jak wróci to zajmie się dalej synkiem.
Na terapii minęło pół godziny, gdy Krzysiek zadzwonił do Marioli. Przyznał jej się, że pobił Maciusia i kazał jej wrócić do domu. Mariola była zszokowana. Sądziła, że mąż robi sobie z niej żarty. Krzysiek znów kazał jej wracać do domu i zabronił zawiadamiać policję.
Na szczęście pani psycholog przekonała Mariolę, że nieważne czy mąż kłamał czy mówił prawdę, musi zadzwonić na policję. Mariola szybko zadzwoniła na policję informując funkcjonariuszy, że jej synek jest w niebezpieczeństwie. Biegiem ruszyła do samochodu. Do domu miała tylko 3 kilometry pustymi ulicami miasta, ale w czasie jazdy prowadziła przez telefon rozmowę z mężem starając się kontrolować to, co robi w domu. Dojechała do domu prawie razem z policja. Otworzyła drzwi swoim kluczem i udając, że wchodzi sama wpuściła po cichu policje do środka.
Krzysiek siedział z pustym wzrokiem na kanapie w salonie. Mariola nawet na niego nie spojrzała tylko pobiegła do pokoju dziecka. Maciuś leżał bez ruchu w łóżeczku…
Cdn…

wtorek, 2 października 2012

Kurator rodzinny....


Miesiąc po powrocie Krzyśka ze szpitala pojawiła się u nich w domu Pani Kurator. Poinformowała Krzyśka i Mariolę, że w związku z zawiadomieniem prokuratury o problemie w ich domu rozpoczęło się przeciwko im dochodzenie w sprawie opieki nad dzieckiem. Maciuś miała wtedy 1,5 roku. Ktoś złożył doniesienie, że dziecko przebywa w rodzinie, w której dochodzi do przemocy i zostanie przeprowadzone dochodzenie, czy Krzysiek nie krzywdzi dziecka i czy Mariol Anie bierze w tym udziału.
Oboje zostali poinformowani, że mają oczekiwać na rozprawę sądową, podczas której zostaną ocenieni jako rodzice i istnieje możliwość, że na czas dochodzenia ich synek trafi do ośrodka opiekuńczego. Oczywiście Mariola zaprzeczyła wszelkim oskarżeniom jakoby w ich domu dochodziło do przemocy. W tym momencie nawet nie pamiętała, że kilka miesięcy wcześniej sama została pobita. Oboje z Krzyśkiem uważali, że nie maja sobie nic do zarzucenia w sprawie dziecka, ze nie są rodziną patologiczną, czy z problemem alkoholowym, że jest to jakiś absurd polskiego prawa. Nie przyszło im do głowy, że psychiczne problemy Krzyśka naprawdę mogły mieć wpływ na życie i bezpieczeństwa Maciusia.
Po wizycie Pani Kurator na spokojnie omówili swoją sytuację. Byli przekonani, że nikt nie odbierze im dziecka. Krzysiek się nadal leczył psychiatrycznie, a Mariola także chodziła na swoją terapię. Pięć dni później wydarzyła się tragedia przewidywana przez wszystkich oprócz Marioli i Krzyśka….

sobota, 15 września 2012

Nie opłaca się ukrywać fakty. Pewnego dnia z pewnością wyjdą one na jaw.....


Na przełomie lipca i sierpnia Mariola, Krzysiek i Maciuś udali się nad polskie morze na wakacje. Od kilku miesięcy w życiu Marioli i Krzyśka wszystko układało się bardzo dobrze.
Krzysiek chodził do psychiatry, brał leki i był bardzo spokojny i zrównoważony. Mariola wierzyła, że nareszcie mogą żyć szczęśliwie. Zajmował się synkiem, pomagał w domu wyglądał na spełnionego.
W połowie sierpnia Mariola musiała pojechać na weekend do pracy, paręset kilometrów od domu.
Synkiem miał zająć się Krzysiek.  Czuł się świetnie, miał pewne plany co do weekendu, tak więc Mariola nie miała większych obaw co do swojego wyjazdu.
Niestety w sobotę po południu Krzysiek zadzwonił do niej i oznajmił, że psychicznie nie czuje się zbyt dobrze i prosił by natychmiast wracała.
Zapytała, czy ma wezwać swoją siostrę by przyjechała po Maciusia, ale Krzysiek powiedział, że da sobie radę.
Mariola zaczęła mieć od razu przeczucie, że coś się dzieje złego. Pakowanie do powrotu zajęło jej godzinę, wsiadła do samochodu i pognała na autostradę do domu. W międzyczasie dowiedziała się, że Krzysiek się pociął i straciła z nim całkowity kontakt, przestał odbierać telefon.
Mariola nie wiedziała kompletnie co się dzieje z dzieckiem.
To był jej pierwszy i ostatni raz gdy jechała 180 km/h prawie zarzynając silnik samochodu.
Na stacji benzynowej gdzie tankowała po drodze tak płakała, że nie była prawie w stanie zapłacić.
Zawiadomiła od razu telefonicznie policję i swoją siostrę by pojechali po Maciusia. Bała się, że jemu coś się stało. Modliła się w myślach „ Byleby Maciusiowi nic się nie stało”.

Niestety, gdy dojechała do domu, mały Maciuś już był w szpitalu.  Do mieszkania dojechała wcześniej  jej siostra, która wezwała policję. Mały Maciuś siedział zapłakany w łóżeczku i miał ślady krwi na ubranku. Od razyu powstało podejrzenie, ze chłopczyk został pobity prze ojca.
Krzysiek trafił po raz pierwszy do aresztu. Okazało się, że mieszkanie było totalnie zdewastowane. Podobno Krzysiek po nieudanym podcięciu żył wpadł w szał. Twardą pałką zbił wszystkie szyby w meblach, w łazience porozbijał kafelki, lustra, muszlę klozetową, Porobił dziury w ścianach, zbił nowy telewizor. Gdy zniszczył w mieszkaniu większość sprzętów wyszedł na ulicę i zdemolował swój sportowy samochód - rozbił wszystkie szyby i reflektory. Oczywiście nikt z sąsiadów nie zareagował na to co robił, a w mieszkaniu cały czas płakało głośno dziecko.
W areszcie Krzysiek zarzekał się, że nie dotknął dziecka, tylko zaniósł go w krwawiących rękach do jego łóżeczka. W szpitalu dziecięcym  Mariola spędziła z synkiem noc na obserwacji, po przebadaniu dziecka, potwierdzono, że Maciuś nie ma żadnych widocznych obrażeń, co potwierdza wersję jego ojca.
Następnego dnia w związku z nieudaną próbą samobójczą Krzyśka z aresztu przewieziono do szpitala psychiatrycznego. Płakał, że jest mu przykro, przepraszał za zniszczenia i zapewniał, ze w ogóle nie miał zamiaru skrzywdzić dziecka, że nie mógłby go tknąć, zrobić mu coś złego.
Mariola oczywiście we wszystko wierzyła. Wycofała skargę za zniszczenie mieszkania. Namówiła Krzyśka na dłuższy pobyt w szpitalu by do siebie doszedł, by zapomniał o tym, że chciał się zabić.
Krzysiek był w takiej depresji, że Mariola musiała go wspierać na każdym kroku. Nie wypominała mu zniszczeń, których dokonał. Zaczęła szybko remontować mieszkanie, by po powrocie do domu nie musiał widzieć tego co zrobił. Krzysiek spędził w szpitalu miesiąc, wtedy też po raz pierwszy zostało zdiagnozowane u niego zaburzenie osobowości.
Oboje byli zszokowani, do tej pory wszyscy psychiatrzy twierdzili, że największy problem Krzyśka to stres, nerwy czy przepracowanie , a tu taka diagnoza.... ZABURZENIE OSOBOWOŚCI !!!!! BORDERLINE
 Gdy Krzysiek wrócił do domu, Mariola robiła wszystko by przywrócić mu wiarę w sens życia.
Krzysiek zachowywał się jak wieczny potępieniec, siedział w domu i się umartwiał., a Mariola chodziła do pracy i udawała, że nic się złego nie stało. Nie mogła przyjąć prawdy do wiadomości.
Nie mogła zaakceptować, że jej mąż stał się bardzo niebezpiecznym człowiekiem.


niedziela, 2 września 2012

Życie i miłość przychodzą znienac­ka, a roz­stać się z ni­mi nie sposób..


Wszyscy oczekiwali, że Mariola zostawi męża, rozwiedzie się z nim i rozpocznie nowe życie ze swoim rocznym synkiem.
Wyglądało to jak najlepsze dla nich rozwiązanie.
Nikt nie wierzył, że Krzysiek będzie się leczył i że w przyszłości będzie lepiej.
Mama Marioli zapisała ją na terapię dla ofiar przemocy w rodzinie. Ale ta przez długi czas zaprzeczała jakoby był problem w jej małżeństwie.
Musiała walczyć właściwie ze wszystkimi: z mężem, rodzicami, siostrą, nawet z własną terapeutką, a co najważniejsze musiała walczyć także sama z sobą.
Codziennie miała okropne bóle głowy – sądziła, że to z nerwów, ale przez głowę przemykała jej także myśl o możliwych skutkach pobicia - ciągle płakała, dużo spała, a mimo to była cały czas zmęczona i nic jej się nie chciało. Podejrzewała, że z tego wszystkiego przyplątała się jakaś depresja, ale nie miała nawet siły iść do psychiatry po jakieś prochy. Mimo to pracowała ciężko na pełnym etacie i wciąż zajmowała się dzieckiem i domem.
Krzysiek w tym czasie siedział w domu czekając na następną wizytę u psychiatry, śpał całymi dniami i narzekał jak mu się w domu nudzi i jak chce wrócić do pracy.
Mariola miała ochotę wydrzeć się na niego i powiedzieć, że jak pracował to też narzekał, że na nic nie miał czasu, a teraz, gdy ten czas ma to cały czas gdy nie śpi to gra na komputerze.
Oczywiście nic mu nie powiedziała.
Kiedyś wróciła do domu z takim bólem głowy, że ledwo była w stanie zająć się dzieckiem odebranym ze żłobka.  Nie mogła nawet myśleć bez bólu. Jakąś godzinę później Krzysiek się obudził (oczywiście przespał całe popołudnie) i burkliwym głosem zapowiedział, że może w końcu Mariola zrobi coś do jedzenia, bo jest głodny.
Mariolę zatkało, patrzyła na niego oniemiała. Ona wraca zmęczona po pracy do domu i jeszcze ma mu robić jedzenie? A on nie widzi w tym nic złego?
I co zrobiła? Oczywiście poczłapała do kuchni i zrobiłam ciepła kolacje, wmawiając sobie, że dla siebie i dla dziecka i tak musiałaby coś zrobić. Ale było jej bardzo bardzo przykro.
A mimo to nie potrafiła odejść, nie potrafiła go zostawić…

piątek, 3 sierpnia 2012

Ofiara kata....


Po pobiciu Mariola miała tak skołowane myśli, że sama nie wiedziała  co zrobić. Jej mąż popadł w jakiś stan apatii. Poszła do łazienki i zaczęła mocno płakać, gdy ujrzała swoją zmasakrowaną twarz. Nie było dużo krwi, tylko trochę z nosa i pękniętych ust.
Jej cała twarz była tak spuchnięta i sina, że wyglądała jak szaro-niebieski balon. W oku miała rozlanego krwiaka ( pewnie od ciosu pięści z obrączką). Głowa jej pulsowała. Ale w całym tym szoku nie czuła bólu. O tym, że złamał jej też nos dowiedziała się dopiero kilka tygodni później, ponieważ długo był bardzo spuchnięty, a ona bojąc się pytań nie poszła na pogotowie czy do lekarza by się zbadać.
Ukrywała swoją okropną twarz przed mężem, bo ten chodził po domu jak struty głośno przepraszając za to co zrobił. Ostentacyjnie tak się zadręczał, że Mariola zaczęła czuć się winna, że swoim wyglądem przypomina mu o jego napadzie. Mariola zgłosiła w pracy, że jest chora i przez tydzień ukrywała się w domu, starając się uleczyć i ukryć obrażenia pod maską kosmetyków.
Mama Marioli jak zwykle zapraszała ją na obiad z Maciusiem, ale Mariola wymawiała się chorobą dziecka. Mama Marioli przeczuła, ze coś się stało jeszcze tego samego dnia stanęła pod drzwiami córki i kazało siebie wpuścić.
Ukrycie siniaków pod makijażem nic nie pomogło. Mama dobrze widziała co się stało, ale ponieważ minęło 5 dni od pobicia, Mariola zaklinała się na wszystkie świętości, że nie złoży doniesienia na męża. Że jeśli jej  mama to zrobi to ona odwróci się całkowicie od rodziny i wybierze męża. Ciągle uważała, że jej mąż jest niewinny.
Jej siostra Urszula , gdy się o tym dowiedziała bez wahania zawiadomiła Policję o pobiciu siostry i jej syna, ta przybyła do mieszkania Marioli i Krzyśka, ale po stwierdzeniu, że dziecku nic nie jest szybko wyszli. Nie wyrzekli ani jednego słowa na widok sinej Marioli, ta potwierdziła tylko, że nie składa doniesienia na męża.
Tak właściwie sprawa się zakończyła. Rodzina Marioli czuła się bezsilna, a Mariola w jakiś sposób uważała się za winną pobicia. Najlepiej na tym oczywiście wyszedł Krzysiek, któremu Mariola od tej pory nie potrafiła ze strachu już niczego odmówić.

środa, 1 sierpnia 2012

Gdzie urzędnik bije lud, ojciec syna, a mąż żonę - tam nie ma wstydu....


Mariola przez kilka miesięcy żyła we względnym spokoju, wierzyła, że wszystko się szczęśliwie ułoży, że jej mąż Krzysiek potrafi normalnie i spokojnie życie.
Niestety, gdy ich dziecko miało 10 miesięcy została przez męża dotkliwie pobita.
Był luty 2010 roku Mariola zostawiła synka z mężem i pierwszy raz od roku wyszła z koleżanką do knajpki. Po pół godzinie od wyjścia ( zdążyła napić się kilka łyków piwa) zadzwonił jej mąż i powiedział, że Maciuś ciągle płacze a on nie potrafi go uspokoić i czy żona może wrócić do domu.
Marioli stanęła przed oczami sytuacja sprzed kilku miesięcy i natychmiast zamówiła taksówkę do domu. Prawie wbiegła do mieszkania, ale na miejscu okazało się, że dziecko siedzi na kanapie i się bawi, a mąż gra na komputerze.
Krzysiek przyznał, że mały był tak nieznośny, że musiał dać mu klapsa. Mariola uspokajała w ramionach dziecko kołysząc je spokojnie. Ale nagle Krzysiek wstał bez słowa od komputera i zabrał Maciusia z jej rąk. Mariola sądziła, że też chce go poprzytulać, ale mąż odstawił dziecko na bok na kanapę i znienacka zaczął okładać twarz żony pięścią.
Dziecko krzyczało i płakało przerażona, a Mariola siedziała na kanapie i będąc w szoku pozwalała się mężowi bić pięściami.
Krzysiek nie wypowiedział ani słowa. Mariola zaczęła płakać i zawodzić żeby przestał, że ją to boli, ale on bił ją nadal i to jeszcze mocniej, starał się trafiać tam gdzie zaboli ją to najmocniej i zostawi najmocniejsze ślady – szczególnie w głowę i twarz. Gdy przestał podszedł powrotem do komputera. Mariola złapała dziecko i ruszyła z nim do przedpokoju, ale nie zdążyła uciec, zamknął drzwi domu na klucz, i schował go do kieszeni. Spokojnym, opanowanym głosem kazał jej wrócić z dzieckiem do pokoju. Obiecał jej, że jej nic nie zrobi.
Przerażona poszła z dzieckiem do sypialni, ale nie potrafiła odłożyć płaczącego Maciusia do łóżeczka. Bała się, że mąż mu coś zrobi. Ochraniała go własnymi ramionami. Krzysiek poszedł za nią i kazał jej uspokoić dziecko i położyć do łóżeczka. Gdy nie mogła go posłuchać, wyrwał jej Maciusia z rąk i samą zaciągnął powrotem do salonu. Kazał usiąść na kanapie, spokojnie zamknął uchylone okna. Mariola myślała, ze może chce ją przeprosić za to co zrobił, ale Krzysiek po krótkim przyglądaniu się jej posiniaczonej i spuchniętej twarzy zaczął ją bić od początku.
Był jej katem cdn…..