piątek, 1 czerwca 2012

Wszystko jest zabawne, kiedy zdarza się innym...


Nie wiadomo do końca, kiedy dokładnie zaczęły się ich problemy, ale przypominam sobie sytuacje, po których wiedziałam, że coś się zaczynało psuć, a z jej mężem Krzyśkiem jest coś nie w porządku.
Zawsze był nerwowy, zawsze coś mu się przydarzało. A to rozbił samochód, a to połamał "przypadkiem" drzwi prysznicowe lub zrobił pięścią dziurę w ścianie. Zawsze niechcący.
Zdarzyło się, że w złości zniszczył klawiaturę - bo gra mu nie szła, czy podarł garnitur, którego guzika nie potrafił dopiąć.
O niczym Mariola nie mówiła swojej rodzinie, do niczego się nie przyznała.
Urodziła się i wychowała w czasach, gdy w przeciętnej rodzinie średnio zamożnej pojawiała się wódka i awantury rodzinne. Ojciec Marioli był powszechnie lubianym człowiekiem poza domem, ale w domu potrafił zamienić się w prawdziwego ciemiężyciela. Czasem zrobił awanturę bez powodu, czasem coś zniszczył, by wyładować złość.
Dla Marioli zachowanie Krzyśka (męża) nie było niczym nieznanym. Wszystko było dobrze, dopóki się nie kłócili. Nie lubiła kłótni.
I…. nigdy właściwie się nie kłócili.
Mariola była osobą bardzo potulną w domu i łatwo szła na ustępstwa. Wiedziała, że jej małżonek też  nie miał też super dzieciństwa (miał nadopiekuńczą matkę, a ojca właściwie nie było w domu) i chciała mu to wynagrodzić.
Zresztą obudził się w niej swego rodzaju instynkt macierzyński i chyba wszystkie tego typu uczucia przelała na Krzyśka tak, że pozwalała swojemu partnerowi na prawie wszystko, a kiedy tylko mogła rozpieszczała go bez umiaru.
Kiedy Krzysiek pobił ją pierwszy raz ( jeszcze przed ślubem), nawet nie pamiętała o tym.
Wyparła to ze swojej pamięci. Założyła, że taka sytuacja nigdy nie miała miejsca. Nie chciała przyznać się do tego, że jej wybranek jest do tego zdolny, że nie jest idealny. Ona po prostu chciała z nim być
Kolejny atak nastąpił 3 miesiące po ślubie. Mariola była w zaawansowanej ciąży. Nie chciał iść na kolację wigilijną do jej rodziców. Gdy już właściwie byli gotowi do wyjścia, zdecydował, że on nie idzie. Położył się do łóżka twierdząc, że jak chce to, Mariola może iść sama, a on idzie spać, że ma w dupie Wigilię i jej całą rodzinę.
Nie działały na niego żadne słowa, prośby czy płacz. Mariola pojechała sama.
Oczywiście jej rodzina miała z powodu całej tej sytuacji wiele pretensji do Krzyśka. Doszli do wniosku, że nie może żyć z kimś tak nieodpowiedzialnym jak Krzysiek, skoro był w stanie zrobić coś takiego swojej ciężarnej żonie.
Mariola oczywiście stanęła w obronie Krzyśka.
Mąż chciał odejść, twierdził, że jest nieszczęśliwy z Mariolą. Ale Mariola nie mogła pozwolić mu odejść, była przekonana, że bardzo mocno go kocha i wybaczyła mu całe jego zachowanie. Była uzależniona od męża i uczuć do niego. Wierzyła, że jeśli mocno się postara, to potrafi powstrzymać go od dalszej przemocy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz