niedziela, 1 lipca 2012

Dopóki nie przestaniemy krzywdzić innych żywych stworzeń, ciągle będziemy dzikusami....


Jednakże od stycznia zaczęli szukać lekarza psychiatry lub psychologa. Wszystko na razie w tajemnicy, w jego pracy nikt nie mógł się dowiedzieć, żeby nie stracił pracy (nie mógł leczyć się psychiatrycznie w jego zawodzie).
Krzysiek zaczął chodzić na spotkania do psychiatry. Brał jakieś tam leki, ale nikt nie przeprowadzał z nim żadnej terapii, ani takiej nie proponował.
Podejrzewali tylko nerwice i depresję. W tym czasie sam odszedł z pracy, tak z dnia na dzień, przez co przez miesiąc nie pracował w ogóle. Jego decyzja była kompletnie nieodpowiedzialna, ale Mariola oczywiście tego nie widziała. Wmówił jej, że skoro jest w domu w ciąży i chora to powinien z nią być. Oczywiście mu wierzyła.
Było w miarę dobrze do porodu i parę tygodni po też. Mieli ślicznego, zdrowego synka. Nazwali go Maciuś
Gdy chłopiec miał około 2 miesięcy, Mariola zostawiłam go na kilka godzin w domu z jego ojcem i pojechała do siostry. Mąż zadzwonił do niej i kazał natychmiast wracać do domu. Twierdził, że mały ciągle płacze i płacze a on nie potrafi sobie z nim dać rady. Gdy Mariola wróciła do domu,  okazało się że dziecko płakało w łóżeczku przez 4 godziny a mąż nie był w stanie go uspokoić. Maciuś był prawie siny na twarzy z płaczu.
Mariola nie miała żadnych dowodów, że Krzysiek zrobił coś dziecku, ale jakoś w środku miała dziwne przeczucie, że zwykle radosny synek płakał t k długo bez powodu. Odrzuciła od siebie złe podejrzenia ( w końcu mąż nie był potworem zdolnym skrzywdzić niemowlaka), ale od tej pory bała się zostawić męża samego z dzieckiem, wszystko przy dziecku zaczęła robić sama i wszędzie go zabierać. Nie mogła przewidzieć konsekwencji swojego „zaślepienia”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz